wtorek, 16 grudnia 2008

Początek

Pamiętam swoją pierwszą dniówkę w tym szpitalu. Izba Przyjęć składała się z kilku niewielkich pomieszczeń. Warto tu wspomnieć o oryginalnych drzwiach, które oddzielały dyżurkę pielęgniarską od korytarza (poczekalni). Za drzwi służył... parawan... z karteczką "proszę pukać".

Mój pierwszy "ostry dyżur" to dwunastogodzinna bieganina, tym bardziej, że szpital to wielki moloch, pełen labiryntów i zakamarków. Atmosfera napięta, personel karetek tupie ze zniecierpliwieniem, czekając na lekarza. Do środka, ludzie wchodzą razem z "drzwiami" awanturując się, że siedzą od kilku godzin. Podobnie zresztą wygląda większość "ostrych".

Swoją drogą skąd ludziom przychodzi do głowy, że przedwczorajszy ból głowy (lub nawet tygodniowy) jest stanem tak pilnym, że należy się im pierwszeństwo przed karetką, która przywiozła pacjenta np. po napadzie padaczkowym. W ogóle, dlaczego tacy ludzie przychodzą do szpitala, a nie do lekarza pierwszego kontaktu ?? Dlaczego? Bo tak! Bo szybciej! Bo badania za darmo! Bo mi się należy, ja płacę podatki!

Kolejną, grupą pacjentów, są Vip-y. Vip to zazwyczaj Pan w średnim wieku, rzadziej Pani. Przywożeni na sygnale przez karetkę. Od ręki mają wykonane większość badań, na które normalny człowiek musi czekać miesiącami lub zapłacić za nie. Poza tym potrafią bardzo "umilić " czas nie tylko personelowi szpitala, ale i innym oczekującym. Ich charakterystyczną cechą wspólną jest zawartość alkoholu we krwi, często niezbyt czysty wygląd i nie najlepszy zapach. To oczywiscie bardzo delikatny opis... A nawet bardzo bardzo.

Izba to miejsce, gdzie zawsze coś się dzieje, ciągle ktoś przychodzi. Każdy dzień wygląda inaczej, każda sytuacja jest inna. Są chwile lepsze i gorsze, śmieszne i dramatyczne, a niektóre z nich są warte upamiętnienia - żeby się pośmiać, żeby pomyśleć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz